Drodzy i Niespotykani,
w sobotę 13 marca odbyło się wyjście w ramach V Obozu Zimowo-Skiturowego im. Mariusza Norweckiego. Wyjście, bo tak jak pisałem, Obóz w formie takiej jak podczas swoich czterech poprzednich edycji (2x w Dolinie Żarskiej, w Zwierówce oraz w Popradzkim Stawie) z powodu pandemii odbyć się nie mógł. W zeszłym roku został w ostatniej chwili odwołany. Także tegoroczne wyjście odbyło się także w miejsce tego zeszłorocznego planowanego Obozu, który miał mieć miejsce właśnie w Dolinie Chochołowskiej.
I tym razem tam się zjawiliśmy. W składzie bardzo okrojonym, bo zaledwie 2 przewodników: Ania Ćwiertniak i ja, stali sympatycy Sylwia Norwecka i Marcin Rozum (wraz ze mną uczestnik wszystkich obozów) oraz nowy sympatyk Krzysztof Marcisz (z tych Marciszów 🙂
Warunki nie rozpieszczały, bo tamtej soboty dwa tygodnie temu wiał halny, na grani szarpało, a po wyjściu na Trzydniowiański Wierch, który był celem minimum wycieczki skiturowej, okazało się, że kontynuacja w kierunku Kończystego ze względu na wiatr i zupełnie wywianą grań mija się z celem. A zjazd z Trzydniowiańskiego lub Czubika jednym z grzbietów do Doliny Jarząbczej jest z podobnego względu niemożliwy, z kolei wybór nawianych żlebów zarówno w kierunku Jarząbczej, jak i Starorobociańskiej w panujących warunkach, przy lawinowej “trójce” byłby co najmniej nierozsądny.
Wybraliśmy zjazd drogą podejścia, granią i Krowim Żlebem.
O ile grań była utwardzona i nieszczególna, o tyle ponad Krowim Żlebem aż do jego zwężenia natrafiliśmy na tak pyszne warunki, że część grupy zdecydowała się na jeszcze jedno podejście.
Także tradycji stało się zadość i V Obóz Zimowo-Skiturowy można uznać za zaliczony, choć w bardzo symbolicznej formie i w takimż składzie.
Mamy nadzieję, że w przyszłym sezonie odbędzie się on już na normalnych zasadach, w normalnych warunkach, czy to po polskiej stronie czy, jak było w pierwszych edycjach organizowanych przez Mariusza, a następnie przeze mnie, na Słowacji.
Z górskim pozdrowieniem,
Bartek Dobroch