Laura Albergoni przyjaciółka moja i wielu Polaków, która przez lata stanu wojennego przyjeżdżała do Krakowa z pomocą materialną organizowaną przez włoskie wspólnoty parafialne dla nas Polaków2, opowiedziała mi niedawno swoje wspomnienia z października 1990 roku. Wówczas pustymi mikrobusami ostatni raz wracała przez Cieszyn do Włoch i po raz pierwszy od ponad dziesięciu lat, na ulicach miasteczek czeskich, spotkała grupy ludzi stojących w kilkuosobowych gromadach, rozmawiających ze sobą To był pierwszy praktyczny przejaw wolności w Czechosłowacji -można ze sobą swobodnie rozmawiać.
Był taki czas, stosunkowo nieodległy, z punktu widzenia historii krótkotrwały epizod dziejów, a z punktu widzenia ludzkiego życia 10-15 lat to część znacząca, gdy w latach 1978-1989 rozgrywała się w Tatrach, a ściślej w ich drobnym fragmencie w Tatrach Zachodnich3, pewna historia mało znana, którą warto uratować od zapomnienia. Poprzez Dolinę Chochołowską i Grzesia wiódł przemytniczy szlak kurierów Słowa Bożego. Tytuł książki i niniejszego artykułu, skojarzył mi się z kurierami z okresu II wojny światowej, a Słowo Boże to nic innego jak katechizm czy biblia, które w plecakach były nielegalnie przenoszone przez „zieloną granicę”. Tą samą drogą do katolików na Słowacji wędrowały obrazki o treści religijnej, różańce i książki religijne wydawane we Włoszech i Kanadzie przez słowackie ośrodki emigracyjne.
Książki najpierw trafiały do Polski drogą pocztową, na adresy indywidualnych odbiorców, albo w samochodach ciężarowych, drogą morską, promami zawijającymi do Świnoujścia a dalej poprzez Szczecin, Kraków na Podhale. Drugi kierunek był ze Szczecina poprzez Nysę i Głuchołazy. Trzecim kanałem były indywidualne wyjazdy przedstawicieli Kościoła protestanckiego z Niemiec i Belgii, którzy w mikrobusach, pod pretekstem pomocy humanitarnej dla Polaków w okresie stanu wojennego i później aż do 1989 roku przywozili do Polski paczki z żywnością, a wewnątrz paczek lub pod ich wierzchnią warstwą znajdowały się paczki z książkami religijnymi w języku słowackim. Czwartym „źródłem” literatury słowackiej dostarczanej do Polski były grupy młodzieży włoskiej z ruchów kościelnych, szczególnie Communione e Liberazio-ne, które przyjeżdżały odwiedzić i poznać rodzinny kraj Jana Pawła II i przy okazji, przywozili do Polski książki w języku słowackim.
* * *
W 1977 po raz pierwszy zetknąłem się z historią Słowacji, Słowaków i Kościoła
katolickiego na Słowacji4. Żyłem w Polsce……………………
To jest tylko część artykułu, zobacz pełną treść w papierowym wydaniu Maćkowej Perci.
0 komentarzy