Artykuł Fizycznogeograficzna zachodnia granica Tatr Miłosza Jodłowskiego zamieszczony w poprzednim numerze „Maćkowej Perci” zacząłem czytać z zainteresowaniem, ale już po kilku zdaniach ogarnęło mnie wielkie zdumienie rosnące z każdym następnym akapitem. Jest to bowiem artykuł bardzo nierzetelny, mający wielkie braki, wielokroć wprowadzający Czytelnika w błąd i w istocie będący jednym dużym nieporozumieniem. Gdyby dotyczył gór znajdujących się np. gdzieś daleko w Azji, to machnąłbym nań ręką, ale ponieważ mówi o Tatrach i w dodatku zamieszczony został w czasopiśmie przewodników tatrzańskich, uznałem za konieczne zabranie głosu i zwrócenie Czytelnikom „MP” uwagi na najistotniejsze jego mankamenty. Wyjaśnienie bowiem, na czym polegają wszystkie błędy metodologiczne i merytoryczne tego tekstu, wymagałoby obszernej rozprawy.
Zniekształcanie Paryskiego
Autor z niezrozumiałych (w każdym razie dla mnie) względów przypisuje Witoldowi H. i Zofii Paryskim (w istocie idzie o Paryskiego) poglądy, których nie głosili, i fałszuje ich wypowiedzi. Np. informuje błędnie, iż Paryscy (1995) twierdzą, że ostatnim na zachodzie mikroregionem Rowu Podtatrzańskiego jest Kotlina Zuberska, gdy tymczasem w cytowanym przez Miłosza Jodłowskiego dziele czytamy, że jest nim Huciański Rów, który ma nawet własne hasło w tej encyklopedii. Dalej pisze, iż Słowaccy badacze opisują przedłużenie Rowu u podnóża Gór Choczańskich (Podchocanska brazda) aż po okolice Wyżniego Kubina, jakby przeciwstawiając poglądy Słowaków Paryskim, gdy tymczasem hasło Podtatrzański Rów w ich encyklopedii – czego nie dostrzegł Jodłowski – zawiera akapit poświęcony temu przedłużeniu. W innym zaś miejscu autor analizowanego artykułu przypisuje Paryskim pogląd, zgodnie z którym granice prowadzi się rzekami płynącymi u podnóży Tatr i przez wybitne przełęcze w grani głównej, co jest absurdem, gdyż stosując tę zasadę należałoby uznać, że w granicach Tatr jest np. Zakopane i Poprad.
O dotychczasowych poglądach
„Dotychczasowe poglądy” na przebieg zachodniej granicy Tatr zostały przedstawione przez Miłosza Jodłowskiego bardzo fragmentarycznie i błędnie. Przykładem takiego błędu jest stwierdzenie, że skrajny pogląd zaprezentował geolog W. Kuźniar (1910), prowadząc granicą wzdłuż Jałowieckiego Potoku i przez Palenicą Jałowiecką, jako że – na co zwracali uwagę Paryscy – byli tacy, którzy z Tatr wyłączali całe Tatry Zachodnie, czyli przesuwali granicę Tatr jeszcze bardziej na wschód, niż to miał zrobić Kuźniar. Byli również tacy, którzy do Tatr – o czym autor nie wspomina – zaliczali Choczańskie Wierchy. Powołując się na innych autorów, należy znać ich najnowsze poglądy, bo np. J. Kondracki w Geografii regionalnej Polski (1998) granicę Tatr prowadzi przez Jaworzyńską Przełęcz, a nie – jak w pracy przywołanej przez Jodłowskiego – przez Białą Przełęcz. Zwróćmy też uwagę, że Hromadka nie był – jak napisał Jodłowski – geografem słowackim, ale czeskim.
Przedstawiając dotychczasowe poglądy na przebieg zachodniej granicy Tatr, autor nie zwraca uwagi na ich podstawy. Po to zaś, by właściwie móc je ocenić, trzeba wiedzieć, kto był autorem danego poglądu, czym się kierował przy wyznaczaniu granicy i na jakich opierał się podstawach. Jodłowski pisząc o tym, iż są wielkie rozbieżności pomiędzy poglądami różnych autorów, jakby nie rozumiał, że nie można traktować jako równie uprawnione poglądów wypowiedzianych przez różne osoby. Należy odróżniać ziarno od plew, to znaczy opinie wypowiedziane przez badaczy tematu od poglądów innych osób, opinie poparte studiami, od opinii wypowiedzianych ad hoc, czy bezkrytycznie zapożyczonych od kogoś innego, opinie współczesne od poglądów historycznych.
Analizując poglądy na przebieg granic fizycznogeograficznych gór leżących na pograniczu polsko-słowackim, trzeba pamiętać też jeszcze o jednym, nienaukowym już aspekcie tej sprawy, mianowicie o pewnej niechęci u słowackich (i czeskich) badaczy tych gór do przyjmowania istniejących już polskich poglądów na dany temat i tworzenia własnych. Na aspekt ten w rozmowach prywatnych zwracał mi nie jeden raz uwagę Witold H. Paryski, który znał te sprawy od podszewki i na bieżąco śledził literaturę tatrologiczną naszych południowych sąsiadów.
Problem ten jest szczególnie widoczny w nazewnictwie tatrzańskim. Słowaccy tatrolodzy nierzadko tworzyli (i nadal tworzą) nowe nazwy dla obiektów, które miały już wcześniej nazwy nadane przez Polaków. Niekiedy nie przyjmowali nawet istniejących nazw ludowych lub zmieniali ich lokalizację, czego doskonałym przykładem jest przeniesienie nazwy Huciańskiej Przełęczy na przełęcz między Białą Skałą a Golicą (co nawiasem mówiąc, a czego Jodłowski jednak nie wziął pod uwagę, mogło mieć potem wpływ na poprowadzenie wspomnianej granicy Doliną Suchą Sielnicką). Dodam, iż zdarza się, że przy tej okazji łamią nawet zasady ustalone przez siebie, po to tylko by wprowadzić własne nazwy. Warto zauważyć, że analogiczną jak na zachodzie Tatr sytuację („dzięki” słowackim autorom, którzy nie stosują jako podstawy wyznaczania granicy jednego kryterium, lecz co kawałek używają innego) mamy także na wschodniej granicy tych gór. Tam do Tatr zaliczyli oni wzniesienia, według Paryskiego należące już do Magury Spiskiej.
Odkrycie… masywu Siwego Wierchu
Zastanawiając się nad przebiegiem zachodniej granicy Tatr, autor rozważa przynależność masywu Siwego Wierchu. Pisze o istnieniu pewnej odrębności środowiska przyrodniczego Siwego Wierchu od pozostałej części Tatr (dominacja skał osadowych, mniejsza wysokość bezwzględna, niżej przebiegające granice pięter klimatyczno-roślinnych, większe zróżnicowanie szaty roślinnej), ale ostatecznie stwierdza, że mimo to masyw ten posiada więcej cech wspólnych z Tatrami niż z Górami Choczańskimi. Takie rozważania są zdumiewające, wskazują na brak znajomości budowy Tatr. Bo przecież, gdyby ewentualnym czynnikiem wyłączającym jakiś masyw z granic Tatr miałaby być owa dominacja skal osadowych jak i mniejsza wysokość bezwzględna, to należałoby zastanowić się nad wykluczeniem z nich nie tylko masywu Siwego Wierchu, ale również masywu Osobitej (który jest znacznie niższy od Siwego Wierchu), jak i całej północnej części Tatr Zachodnich, a także Wysokich, nie mówiąc już o całych Tatrach Bielskich, które cechuje jeszcze większa niż w przypadku Siwego Wierchu „odrębność środowiska przyrodniczego” od przeciętnej Tatr.
Jodłowski przy tej okazji odkrywczo stwierdza: odrębność środowiska [masywu Siwego Wierchu] pozwala na wyróżnienie osobnego mikroregionu w ramach Tatr Zachodnich. A wystarczyłoby przeczytać stosowną literaturę tatrzańską lub spojrzeć na odpowiednie mapy, by się przekonać, że już dawno tak zrobiono, że masyw Siwego Wierchu jest wyróżniany jako osobna jednostka już od dziesiątków lat.
To jest tylko część artykułu, zobacz pełną treść w papierowym wydaniu Maćkowej Perci.
0 komentarzy